Władysław M. Zientarski (1913-1985)
Dnia 18 czerwca 1985 roku zmarł w Fort Saskatchewan, Alberta Władysław Marian Zientarski, emerytowany nauczyciel gimnazjalny i działacz polonijny.
Zmarły urodził się 6 lutego 1913 roku w Chociszewie pow. Koło, woj. Poznańskie, gdzie Jego rodzice posiadali duże gospodarstwo rolne. Był najmłodszym z siedmiorga rodzeństwa i przejawiał od dzieciństwa zamiłowanie do książek. Matka przeznaczyła go na księdza. Po ukończeniu szkoły w Izbicy Kujawskiej chłopca wysłano do Seminarium Duchownego we Włocławku, które wprawdzie ukończył, ale zamiast księdzem został nauczycielem.
W czasie okupacji hitlerowskiej zaangażowany był w tajne nauczanie, za co w r. 1042 został aresztowany i osadzony na Pawiaku. Spędził tam pół roku, codziennie oczekując egzekucji. Niezwykłym zrządzeniem losu zwolniono go, ale nikła była nadzieja, że wyżyje. Ważył tylko 44 kg i wyglądał jak szkielet obciągnięty skórą. Organizacja podziemna skierowała go do Klimontowa pod Sandomierzem, gdzie, jako rzekomy robotnik leśny przygotowywał do tajnej matury dzieci leśniczego. Powstanie warszawskie zastało go w stolicy.
W sierpniu 1945 r, zaczął pracować w szkole średniej w Szczecinie, ale już rok później opuścił Polskę na stałe. Przez Niemcy i Anglię dotarł do Alberty, gdzie miał starszego brata. Początki były trudne. Zaczynał dosłownie od siekiery i młotka, szczęśliwy, że pan Andy Solikowski dał mu pracę w swojej firmie budowlanej.
Był rok 1947 Kpt. Józef Kaczmarek organizował właśnie w Edmontonie polską szkołę dla dzieci przedwojennych emigrantów. W. Zientarski pospieszył mu z pomocą i został nauczycielem w tej szkole. W roku 1947 pobierało naukę 67 uczniów, zgrupowanych w trzech klasach. Lekcje odbywały się w piątki wieczorem i w soboty rano. W inne dnie tygodnia pan Władysław chwytał się każdej nadarzającej się roboty, a równocześnie studiował na Uniwersytecie Alberty. Stopień B.A. uzyskał w 1949 roku. Zaraz potem podjął pracę księgowego w kopalni Robb, ale pół roku później przedsiębiorstwo zbankrutowało. Księgowemu powierzono nadzór nad pozostałym majątkiem i jego likwidacją. Potem był admnistratorem szpitala w Brytyjskiej Kolumbii. Ciągle jednak marzył o powrocie do zawodu nauczycielskiego, ale w tym celu trzeba było wrócić na uniwersytet, na studia pedagogiczne. Wrócił, uczył się i pracował. Brał zastępstwa w szkołach stołecznych. Pierwszą stałą pracę otrzymał w kwietniu 1960 roku, jako kierownik szkoły katolickiej w Egremont. Aby doprowadzić trzy ostatnie klasy do końca roku szkolnego i zdać własne egzaminy uniwersyteckie, pracował po 17 godzin na dobę. Ale po tej twardej próbie, zakończonej sukcesem, dalsza praca pedagogiczna poszła łatwiej. Przez osiem lat W. Zientarski był dyrektorem szkoły średniej w Vegreville, a następnie przez kilka lat uczył w Legal.
Po przejściu na emeryturę państwo Zientarscy przenieśli się do Edmontonu. Tu nastąpił nowy etap w pracowitym życiu pana Władysława – etap intensywnej pracy społecznej w kilku organizacjach polonijnych, a przede wszystkim w Towarzystwie Kultury Polskiej. Przez parę lat prowadził sekretariat Kongresu Polonii Kanadyjskiej, oddziału Alberty. Cały rok 1979 pracował nad gromadzeniem i opracowywaniem materiałów do książki Polacy w Albercie – Polish Settlers in Alberta, która ukazała się drukiem Związkowca w Toronto, w styczniu 1980 roku.
Kiedy do Alberty zaczęła napływać fala nowych emigrantów z Polski i liczba ich stale wzrastała, sprawował nad nimi piecze z ramienia KPK. Po pewnym czasie władze imigracyjne zgodziły się na utworzenie przy KPK biura imigracyjnego dla Polaków. Zorganizował je i prowadził Pan Zientarski. Z niespożytą energią i wielką życzliwością niósł pomoc potrzebującym. Jego troska o emigrantów przekraczała dalece obowiązki służbowe. Wielokrotnie dawał schronienie przyjezdnym w swoim własnym domu, woził ich do różnych urzędów, szukał im pracy, pomagał załatwiać sprawy życiowe, nie tylko formalności związane z imigracją. Zasypywany listami z obozów uchodźczych w Europie, każdą prośbę o sprowadzenie do Kanady starał się załatwić pozytywnie. Często osobiście upraszał zarządy organizacji polonijnych o sprowadzenie ludzi, których znał tylko z błagalnych listów. Wyszukiwał prywatnych sponsorów, sam również występował w charakterze poręczyciela. Rzadko jednak spotkał się z przejawami wdzięczności. Na szczęście miał wiele oparcia w żonie Jadwidze.
W. Zientarski żywo interesował się sprawami kulturalnym i politycznymi na świecie. Zamierzał napisać własne wspomnienia, miał też wiele pomysłów literackich. Szybki postęp choroby nie pozwolił zrealizować planów.
Odszedł w wielkim cierpieniu, pozostawiając rodzinę w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Polsce. Polonia w Albercie poniosła dotkliwą stratę.
Joanna Matejko
Źródło: Dialogi, Kwartalnik Kongresu Polonii Kanadyjskiej, okręg Alberta, Lipiec-Wrzesień 1985