Sobotnia Szkoła Polska

Sobotnia Szkoła Polska im. H. Sienkiewicza

 

Druga wojna Światowa skończyła się, lecz Polska wolności nie odzyskała. Setki tysięcy Polaków rozsianych po całym świecie stanęły przed ważną decyzją: wracać do kraju, gdzie zapanował „czerwony carat” czy też pozostać na Zachodzie. Większość byłych żołnierzy skorzystała z tego prawa wyboru i zdecydowała się na emigrację.

Emigracja powojenna zasiliła bardzo wydatnie szeregi Polonii kanadyjskiej. Edmonton, otrzymał też spory zastrzyk młodej, nowej krwi. Do Edmontonu przybyli przeważnie kombatanci – byli żołnierze Armii Polskiej – pochodzący z „ Ziem Wschodnich”, ziem utraconych. Nowoprzybyli zaczęli organizować swoje, tak często zrujnowane życie. W miarę możliwości rodziny rozłączone zaczęły budować nową przyszłość, a młodzi zaczęli zakładać ogniska domowe. Ileż to wesel odbywało się w latach czterdziestych i pięćdziesiątych! A później – Polskie Domy zaczęły się zaludniać najmłodszą Polonią. Trzeba było zobaczyć publiczność w Domu Polskim przy 98 ulicy na uroczystościach Św. Mikołaja czy innych dziecięcych imprezach. Sala wprost nie mogła pomieścić takie ilości drobiazgu. Pierwszą po wojnie szkołę polską zapoczątkowali w roku 1948 p. Józef Kaczmarek – kombatant i Władysław Ziętarski. Zajęcia trwały jeden rok. Później ksiądz płk. Franciszek Tomczak też bez większego sukcesu próbował swoich zdolności pedagogicznych. Brak było zapału ze strony rodziców i młodzieży.

Dzieciarnia podrastała, czas szybko leciał. Zaczęto rozglądać się za trwałą polską szkołą, „ażeby dzieci polskich żołnierzy mówiły dobrze po polsku, żeby umiały do babci i dziadzia w Polsce napisać list”. Ks. Dr. Tadeusz Nagengast, jeden z kombatantów, Wanda Buska, doświadczony pedagog i Janka Jankowska-Zygiel ogłosili zapisy do polskiej szkoły. Był rok 1954. Na początek zgłosiło się 75 uczniów, przeważnie dzieci kombatantów. W następnych latach liczba ta rosła. Przybyło przedszkole. Koło Rodzicielskie, zapoczątkowane przez Hankę Bednarską w następnych roku istnienia szkoły w 1955 pracowało bardzo dzielnie, pomagając w każdy możliwy sposób prowadzeniu tej bardzo ważnej instytucji polonijnej. I tu też przewagę w tej pracy mieli pełni entuzjazmu Kombatanci. Prezesami Koła Rodzicielskiego były panie: Hanka Bednarska, Zofia Hedinger, Maria Filipowska oraz panowie Zbigniew Grosser, Stanisław Kościelak, Zygmunt Mańkowski, Michał Jędrasik, Andrzej Kołodziej.

Problemy były liczne. Pieniądze były trudne do zdobycia w latach, kiedy budowa kościoła i Domu Polskiego były najważniejszymi celami Polonii Edmontonu. (Od niedawna dopiero korzystamy z zapomóg rządu Federalnego i Prowincjonalnego)

Zdobycie pomieszczenia na szkołę też było wielkim problemem. Początkowo Domy Polskie przy 98 a później 96 ulicy udzielały gościny Szkole Polskiej. Później, kiedy otwarto nowy Dom Polski, dziatwa nasza mogła korzystać z pokoju SPK przez długie lata. Towarzystwo Polsko Kanadyjskie również ofiarowało swój pokój na sobotnie nauczanie. Przedszkole korzystało ze wspaniałego obszernego pomieszczenia na balkonie. Młodsze klasy miały wówczas swoje zajęcia w szkole Św. Bazylego. Same pokoje nie wystarczały w prowadzeniu nauki w Domu Polskim. Należało je urządzić i umeblować. I tu trzej członkowie Stowarzyszenia Polskich Kombatantów Jan Sowa, Franciszek Bielinis i Franciszek Derewonko bezinteresownie zrobili 40 stołów, z szufladami na przybory szkolne. Krzesła pożyczały dzieciom władze Domu Polskiego. Dwie piękne, duże szafki na książki do biblioteki szkolnej i na przybory szkolne zrobił J. Urbański.  Współpraca z ówczesnymi organizacjami, Kołami i Kierownictwem szkoły była chyba najlepsza w Kanadzie.

Jak wspomniałam, dzieci z rodzin kombatanckich tworzyły większość studentów. Przez naszą szkołę na przestrzeni 34 lat nieprzerwanej pracy przewinęło się dużo Zbyszków, Januszów, Andrzejów, Staszków, Teresek, Jadwig, Barbarek itd. Ongiś młodzi, zadzierzyści, byli żołnierze drugiej wojny światowej już swoich dzieci nie przywożą w sobotnie poranki do Szkoły Polskiej im. Henryka Sienkiewicza w Edmontonie. Czasem widzimy ich na dziedzińcu szkoły Secret Heart – przywożących swoich wnuków. Ciągłe trzymają fason wojskowy, tylko im trochę włosy pobielały. Tylko te ciężko zdobyte na polach walk całego świata krzyże, przypominają bitwy „za naszą i waszą wolność”

Maria Chrzanowska

Edmonton, grudzień 1987

 

Opis zdjęć:

 

  1. 1965 – Maria Andrzejewska ze swoimi uczniami
  2. 1967 – Szkolna grupa taneczna przed występem z okazji 100-lecia Kanady
  3. 1969 – Zakończenie roku szkolnego
  4. 1969 – Grono nauczycielskie, od lewej Alina Kiryczuk, Tadeusz Kiryczuk, Zofia Votowa, Fr. R. Kosian OMI, Halina Gil, Fr. S. Wachowicz OMI, Stefania Rudolf, Maria Chrzanowska (kierownik szkoły) T. Najfeldt, Danuta Grosser, Maria Andrzejewska
  5. 1974 – Maria Chrzanowska, Siostra Humilitas i Tadeusz Kiryczuk ze swoimi uczniami klas 6, 7 i 8
  6. 1986 – Grono nauczycielskie od lewej stoją: J. Sliwińska, T. Kiryczuk, E. Rzechowska, Z. Kamela, B. Szulc, B. Pruska, L. Lachacz, R. Grzelak, B. Chodkiewicz. Siedza od lewej H. Gil, Sr. Kornelia, M. Chrzanowska, Fr. T. Szendzielarz OMI, Sr. Humilitas, Sr. Akwilina
  7. 1986 – Barbara Pruska i uczniowie klasy 3
  8. 1985 – Uczniowie szkoły w przerwie festiwalu w Toronto. Od lewej Ryszard Bochiński, Marek Cygun, Edward Stankiewicz i Darek Bochiński
  9. 1987 – Bogumiła Szulc z uczniami klasy 6
  10. 1987 – Grono Pedagogiczne. Stoją od lewej R. Grzelak, L. Lachacz, J. Jachowicz, T. Reszka, G. Misiaszek, D. Golosińki, Z. Kamela, E. Rzechowska, B. Szulc, Fr. M. Fidyga OMI. Siedzą: Siostra Miriam, Fr. T. Szendzielarz OMI, M. Chrzanowska, H. Gil, A. Chandra