Pragniemy zapoznać państwa z jednym z najstarszych pionierów 84 letnim panem Stefanem Czołowskim z Lamont, Alberta. Pan Stefan Czołowski urodził się w dniu 4-ego sierpnia 1875 roku we wsi Wołczucha pod Gródkiem Jagielońskiem, gdzie później chodził do szkoły. Dziadek Stefana brał udział w powstaniu 1863 roku a później w ruchu oświatowym swej okolicy, dając wzorowy przykład swoim dwom narodom, które te ziemię zamieszkują i jak powinny walczyć o swoje prawa pod zaborem austriackim. Nic więc dziwnego, że cechy te przeszły na syna, który w dalszym ciągu je rozwijał, wykazując hart ducha tak w umiłowanej Polsce, jak też w przybranej Ojczyźnie dla jej dobra i postępu.
W lipcu 1897 roku przybywa on z małym zasobem gotówki do Edmontonu, który wyglądał raczej na osadę, lecz nie na miasto. Po zatwierdzeniu formalności w urzędzie imigracyjnym, bez znajomości języka angielskiego, ale z wiarą w przyszłość, otrzymuje pracę na farmie u Anglika z płacą $12 miesięcznie, podpisując odpowiedni kontrakt. Po jego wygaśnięciu, otrzymuje nową pracę, ale z wynagrodzeniem $24 miesięcznie. Mimo pracy od świtu do nocy nasz osadnik opanował język angielski na tyle, że mógł się porozumiewać swobodnie bez tłumacza, pomagając sobie i swoim rodakom w potrzebie. Po trzyletnim okresie w roku 1890 nabył teren pod farmę, ożenił się szczęśliwie i rozpoczął gospodarować na własną rękę. Ukochawszy swój zawód i wierząc podświadomie w przyszłość Kanady stał się artystą w swoim zawodzie i doradcą sąsiadów w pracy zawodowej, społecznej i politycznej w swym rejonie. Dzięki cechom swojej osobowości zasiadał przez wiele lat w miejskim działa zarządzania (Munincipal Affairs) dla swojego rejonu.
Od zarania swojego osiedlenia się i założenia rodziny Stefan Czołowski skupiał rodaków przyjeżdzających z Polski, służył radą i pomocą. Mimo odległości brał czynny udział w życiu parafii polskiej i Polonii Edmontońskiej, podchodząc do każdej sprawy z werwą i humorem, nie żałując czasu ani też środków materialnych.
Państwo Czołowscy wychowali pięć córek i ośmiu synów przekazując im przede wszystkim piękną tradycję, przywiązanie do wiary ojców oraz odpowiednie wykształcenie. Wszystkie dzieci mówią pięknie po polsku a większość z nich mieszka i pracuje na swoich farmach.
Po pracowitym żywocie przeszli państwo Czołowscy w 1951 roku na emeryturę i osiedlili się w miasteczku Lamont. Dom ich zawsze rozszerza gościnne ściany i rozbrzmiewa humorem i śmiechem, gdy zjeżdża się rodzina, która z wnukami i prawnukami przekracza setkę osób. Dom ten ze staropolską gościnnością przyjmuje zawsze przyjaciół i rodaków.
Swym ofiarnym życiem państwo Czołowscy dają przykład młodszemu pokoleniu jak należy iść przez życie i pokonywać trudności oraz żyć harmonijnie z otoczeniem.
Zanim nastąpiła mechanizacja farm pan Czołowski był zamiłowanym hodowcą koni. Wzorem polskim farma była okalana różnego rodzaju drzewami a klomby były pełne pięknych kwiatów, przypominając gospodarzom strony rodzinne w Polsce, które przed wojną udało się im odwiedzić. W aklimatyzacji drzew owocowych i uprawie ziemi w tym klimacie pan Czołowski osiągnął też cenne doświadczenie.
Kiedy w 1918roku powstała Polska syn Józef wstąpił do formujących się oddziałów Armii Polskiej Generała Józefa Hallera w Kanadzie i USA, walcząc później z bolszewikami w obronie polskich granic, a po skończonej wojnie w 1921 roku i po spełnieniu zaszczytnego obowiązku wrócił do Kanady. Za jego postawę i działalność patriotyczną w okresie wojny polsko-bolszewickiej, Polski Czerwony Krzyż nadesłał do państwa Czołowskich podziękowanie z Warszawy z dnia 5 maja 1921 roku. Również pan Czołowski otrzymał z Wydziału Narodowego Polskiego Centralnego Komitetu w maju 1918 roku dyplom za dotacje finansową złożona na potrzeby Ojczyzny.
Podczas zjazdu Delegatów Stowarzyszeń Polskich z Alberty w 1957 roku, na wniosek pana J. Lissa z Sangudo postanowiono przesłać panu Czołowskiemu w dowód uznania i poważania książkę p.t. Sir Casimir Gzowski wraz z podpisami obecnych. Dzięki uprzejmości państwa R. Hauptmanów, którzy mnie zabrali samochodem do Lamont – spędziłem parę niezapomnianych chwil w domu sędziwych gospodarzy i utwierdziłem się w przekonaniu, że gdy kto chce, może zachować polskość, wnosząc równocześnie do życia Kanady najlepsze cechy tradycji polskiej i hartu ducha ku chwale obu krajów. Przy tej okazji Kongres Albertański pragnie złożyć Państwu Czołowskim najserdeczniejsze życzenia zdrowia i długiego życia oraz szczęścia rodzinnego i pociechy z wnuków i prawnuków.
Tadeusz Walkowski
Źródło: Biuletyn Kongresu Polonii Kanadyjskiej, okręg Alberta 3 V 1959