Jubileusz 50-lecia Towarzystwa Polsko Kanadyjskiego 1927-1977

Polacy w Kanadzie, jakkolwiek przestrzennie bardzo odlegli od Ojczyzny, sercami zawsze jej są bliscy, dzieląc z nią radości i smutki, pielęgnując wiarę i tradycję, przenoszą je z pokolenia na pokolenie. Jedni opuścili pielesze rodzinne jeszcze w okresie skrępowania Ojczyzny więzami niewoli, drudzy na skutek działania obu wojen, zniszczenia kraju czy ze względów politycznych. Ten przekrój społeczeństwa można bez trudu znaleźć w Stowarzyszeniu, mimo upływu pięćdziesięciu lat.

Należy tutaj zwrócić jeszcze uwagę, iż łudziłby się ten, kto by przypuszczał, że Polacy zrodzeni na tej ziemi pozostaną Polakami. Dlatego tez do nas należy odpowiedzialność, by przyszłe pokolenia nie miały powodów wstydzić się swego pochodzenia i zmieniać swych nazwisk.

Historia Polski i zmagań naszych pionierów z Albercie z surową naturą, powinna być inspiracją dla młodzieży naszej tu zrodzonej i dać pewność, że pochodzi z narodu wielkiego o tysiącletniej kulturze zachodnio-chrześcijańskiej. Towarzystwo Polsko-Kanadyjskie w swojej działalności, w miarę swoich skromnych sił, starało się być wierne powyższym zasadom.

Mimo ciężkich warunków egzystencji, przeszło 50 lat temu, zebrała się garść energicznych rodaków na terenie Edmontonu, owianych duchem patriotyzmu i braterstwa, mających dobro i honor Polaków na względzie, którzy ostrzegali słabszych charakterem przed wywrotową propagandą komunistyczną, szczególnie w okresie depresji, jaka zarysowała się na horyzoncie Kanady. Celem tych zdecydowanych rodaków, było ochronienie zbałamuconych przed deportacja do kraju.

Idea zjednoczenia się przenikła już Polonię tak dalece, że tych kilkunastu w porozumieniu się z innymi rodakami zwołało ogólne zebranie w domu państwa Turczyńskich w dniu 11 listopada tj. w rocznice Święta Niepodległości w 1927 roku. Na czele członków, inicjatorów i założycieli TPK stanęli Józef Tworek, Ludwik Kaszuba, Jan Głowacki, Władysław Gębal, Jan Mrozek, Kowalski, Ryczkowski, Dykaz i Władysław Rajs. W dniu 12 czerwca 1929 roku tj. w niecałe dwa lata później, został zatwierdzony Statut (Charter) pod nazwą Towarzystwo Polsko-Kanadyjskie, przez prowincjonalny rząd Alberty, pod którym złożyli podpisy: prezes Józef Tworek, sekretarz Kazimierz Górecki, skarbnik Józef Lang. Do zarządu weszli Grzegorz H. Smith, Wacław Fridel i Wincenty Fridel. Równocześnie powstał komitet budowy domu, na czele którego stanęli: Tytus Dąbrowski, Franciszek Tomusiak, K. Brzuszkiewicz i Z. Stebleski z gotówka $1,700 w kasie. Już trzy lata później, bo w roku 1932 stanął Dom Polski wartości $13,000 przy 10853-98 Street, który stał się chlubą całej Polonii Edmontonu. Cena parceli wyniosła $800.

TPK od samego początku założenia działa dynamicznie i aktywnie dla utrzymania polskości wśród rodaków, nie tylko w Edmontonie. Wymownym tego dowodem jest liczba członków, która pod koniec 1929 roku wzrosła do 220 osób. A ponad to powstają filie w Nisku, Thorsby, Thorhild, Skaro i St. Michael. Został założony teatr amatorski, który działał do czasu wybuchu II-ej wojny światowej. Docierał on do różnych zakątków polonijnych w Albercie, krzewiąc piękno kultury, urządzając obchody rocznic narodowych oraz utrwalając żywe słowo polskie wśród młodzieży i starszych. Powstała też orkiestra pod dyrekcją Władysława Rajsa, pianisty i dyrygenta, z zawodu prawnika z Krakowa, który dobrze znał język angielski i stał się zaprzysiężonym tłumaczem do władz miejskich. Korespondentem prasowym był Jan Mrożek. Kierownictwo teatralnego zespołu spoczywało w rękach p. Tworka, Góreckiego, Gębali i Chrzanowskiego.

Poza chlubną kartą na polu propagowania imienia polskiego na wychodźstwie TPK weszło, jako pełnoprawny członek w skład Zjednoczenia Zrzeszeń Polskich w Kanadzie, które złączyło w 1938 roku serca polskie w jedno ognisko do wspólnego działania w każdej sprawie, gdzie chodzi o dobro i sławę narodu polskiego.

Pod koniec XIX i na początku XX wieku, coraz więcej Polaków opuszcza swój kraj, będący pod trzema zaborami, by daleko, przy uciążliwej wówczas podróży, szukać lepszego jutra za oceanem. Wielu z nich przyjeżdża do Kanady i ten kraj obiera za swą drugą ojczyznę. Część polskich emigrantów trafia do Alberty, która dopiero w 1905 roku przeszła na statut prowincjonalny i została wydzielona spod rządów Hudson’s Bay Company, mającej w swej władzy bezkresne i bezludne obszary North-West Territories.

Na liście członków wspierających moralnie i finansowo TPK znaleźli się emigranci z końca XIX i początku XX wieku jak Sarneccy, Czołowski który wysłał w 1919 r. swego najstarszego syna do formujących się jednostek gen. Józefa Hallera w rejonie Niagara-on the Lake, dalej Chamułowie, Lissowie, Halwowie, Opalińscy i wielu innych.

Po zakończeniu I-szej Wojny Światowej i unormowaniu się stosunków dyplomatycznych między Polską i Kanadą, co nastąpiło dopiero po zwycięskiej wojnie z Sowiecką Rosją i po odparciu inwazji na ziemie polskie w 1920 roku, zaczęła napływać masowo emigracja z Polski do Kanady. W latach 1925-1930 osiedliło się kilkuset Polaków e Edmontonie i okolicy. Część z nich miała szczęście otrzymania pracy stałej w mieście, natomiast większość z uwagi na zastój w przemyśle i panującą depresje w Kanadzie, pracowała gdzie się dało a przeważnie na farmach, przy wyrębie lasów, lub na liniach kolejowych za minimalnym wynagrodzeniem. Z nastaniem zimy nowo przybyli zjeżdżali do miasta, szukając polskiego duszpasterza, łaknąc słowa polskiego i godziwej rozrywki dla ulżenia tęsknocie za Krajem ojców i szukania możliwości założenia rodziny.  Wraz z emigrantami sprzed I-szej Wojny Światowej stali się oni kamieniem węgielnym TPK. Ci pierwsi, tak zwani „Galicjanie” na skutek przysłowiowej nędzy, utrzymywanej polityką rządu wiedeńskiego, wadliwym systemem rolnym opartym na wyzysku i przeludnieniu wsi sprawiły, że „Galicjanie” w szerokim zakresie skorzystali z okazji opuszczenia kraju rodzinnego. Proces ten objął zarówno ludność polską, jak też ukraińska, często wywodzącą się z tej samej wsi. Pod względem cech dialektycznych można przyjąć, że Małopolska z Wołyniem górowały w tej dziedzinie, choć nie brak było dialektów z innych dzielnic Polski.

W okresie depresji wielu członków TPK wyjechało do wschodnich bardziej uprzemysłowionych prowincji Kanady, i tam pozostali.

Rok 1939 nie był zaskoczeniem i nie zastał członków TPK nieprzygotowanych do zadań, które się wyłoniły na skutek napadu Niemiec i Rosji Sowieckiej na Polskę. Już od wielu miesięcy tego roku prowadzono w polskich organizacjach, zakrojona na wielką skalę zbiórkę pieniężną na Fundusz Obrony Narodowej i Polski Czerwony Krzyż. Równocześnie członkowie brali czynny udział w ramach Canadian War Service Council. Przy współpracy obu Stowarzyszeń i parafii zdołano zebrać $18,000 na ambulanse dla Armii polskiej i $7,000 na Fundusz Obrony Narodowej w Londynie. Oprócz tego wysyłano papierosy i słodycze dla żołnierzy W.P. w Wielkiej Brytanii i na Bliskim Wschodzie. Po pakcie Sikorski-Stalin działalność ta również objęła rzesze ludności polskiej deportowanej z Ziem Wschodnich R.P. do Sowietów, a następnie częściowo przesiedlanej na Bliski Wschód, do Afryki, Indii, Nowej Zelandii i Meksyku.

Działacze TPK podkreślają życzliwy stosunek majora miasta Frey’a do potrzeb polskich imprez lokalnych na rzecz uchodźców w czasie wojny.

Panie z TPK współpracowały wydatnie w Kanadyjskim Czerwonym Krzyżu, oraz w organizacjach kościelnych. Niektórzy członkowie służyli w szeregach Armii Kanadyjskiej, oraz w jednostkach rezerwy zwanej „ Home Defence”.

Od 1937 roku radio miejscowe uwzględniło w swoim programie pół-godzinna audycję polską z uwagi na żywy udział Polaków w życiu społecznym miasta i okolicy. Był to duży zastrzyk w podtrzymywaniu ducha polskiego i duża pomoc w przekazywaniu komunikatów wojennych z frontu polskiego i od rządu polskiego na emigracji w Londynie.

Napad Niemców na Polskę a dniu 1 września i Rosjan 17 września 1939 roku, następnie Katyń, Teheran, Jałta i Potsdam – stały się ciężką chmura w kronice TPK, do tego przyczyniła się zdrada Aliantów oddających Polskę w ucisk i niewolę rosyjskiego imperializmu – wbrew zasadom sprawiedliwości i prawa międzynarodowego. Odtąd zapadła noc nad Ziemiami Wschodnimi RP, z których większość rodaków w Albercie pochodzi. To bezprawie dokonane na Polsce było i jest przypominane w czasie uroczystości narodowych, oraz przekazywane młodemu pokoleniu by hańba ta nigdy nie została wymazana z pamięci, aż sprawiedliwości stanie się zadość i Kraj przodków otrzyma wolność.

Na liście członków TPK z lat 1946-1950 znaleźli się rodacy, którzy przybyli do Kanady w ramach działalności IRO, międzynarodowej organizacji pomocy dla wysiedleńców, którzy w czasie II Wojny Światowej byli wywożeni przez okupacyjne władze niemieckie i rosyjskie ze swych rodzinnych stron do niewolniczej pracy w Niemczech i Rosji. W nieznacznej ilości do listy członków doszły nazwiska byłych żołnierzy Wojsk Polskich spod dowództwa brytyjskiego, a w szczególności z 2-iego Korpusu Polskiego w Italii. W następnych latach zasilą TPK rodacy z Polski na skutek łączenia się rodzin, lub ze względów politycznych w drodze na placówki UNO w Europie. W tym okresie na liście TPH było 210 członków.

Kościół z polskimi księżmi stał się duchowym łącznikiem i powiernikiem członków stowarzyszeń a założone rodziny okazały się ogniskami w pielęgnowaniu przyjaźni i opieki nad nowo przybyłymi rodakami.

Stowarzyszenie dotrwało lepszych czasów, depresja ekonomiczna Kanady tuż przed wybuchem II Wojny Światowej skończyła się, zwiększyły się dochody i szanse otrzymania pracy, wraz z tym i lista członków. Nadszedł rok 1947, kiedy przybyli żołnierze W.P. na Zachodzie, zasilają organizację liczbowo i ideowo. Mimo różnych temperamentów i odmiennych doświadczeń z lat wojny, życie organizacji nabrało rumieńców, energii i pomysłów na przyszłość.

W tym czasie zawiązuje się nowa organizacja polonijna Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, koło nr 6. Zaistniała potrzeba nowego i obszernego domu dla potrzeb kulturalnych i towarzyskich całej Polonii w Edmontonie i okolicy. Z myślą o tym zostaje zakupiona w 1959 roku, położona w atrakcyjnym, centralnym miejscu parcela przy 104 street. W tej transakcji major miasta W. Hawrylak udzielił życzliwego poparcia. W grudniu 1959 roku trzy polonijne organizacje tj. Towarzystwo Polsko Kanadyjskie, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, Koło nr. 6 oraz Towarzystwo Polskich Weteranów podejmują się wspólnego projektu tj. wybudowania nowego Domu Polskiego. Budowa domu była głównym celem całego polonijnie aktywnego społeczeństwa. Dnia 10 września 1967 roku odbyła się uroczystość poświęcenia Domu Polskiego przez Jego Ekscelencję ks. Arcybiskupa Antoniego Jordana.. W czasie przemówień podczas bankietu ś.p. Roman Hauptman dokonał oficjalnego „spalenia aktu zadłużenia” Domu Polskiego. Dług Kompanii „Potok” został wypłacony a Polacy wyrobili sobie opinie grupy społecznej, na której można polegać.

 

Źródło: Golden Anniversary Polish Canadian Society 1927-1977