Alberta Achievement Award dla p J. Matejko

Dla pani Joanny nagroda była dużą niespodzianką.  Z propozycją wyróżnienia Jej wystąpiła grupa Polaków z Edmontonu znających p. Joanne z wieloletniego społecznego zaangażowania i z dorobku wydawniczego.

Nasza laureatka znana jest przede wszystkim z polonijnych audycji radiowych, ze swoich artykułów w „ Kulisach” o wybitnych Polakach Alberty oraz z bardzo ciekawej książki Polish Settlers in Alberta. To jednak stanowi tylko cząstkę bogatego dorobku wydawniczego. Poza książką p. Joanna opublikowała w prasie polonijnej i w krajowych czasopismach naukowych dziesiątki artykułów poświęconych dziejom polskich imigrantów w Kanadzie, opinii Kanadyjczyków o Polakach, kanadyjskiej polityce imigracyjnej itp. Ich przygotowanie przez dobre dwadzieścia lat wymagało setek godzin, w większości nie opłacanych. Dzięki niej –historykowi z wykształcenia – znamy losy wielu Polaków w Kanadzie.

Wspominając swoje drogi prowadzące do nas – Polaków w Edmontonie, p. Joanna mówi tak.

Moje szczęśliwe dzieciństwo na leśniczówce koło Zambrowa zostało przerwane wybuchem wojny, a wkrótce (10 lutego 1940r.) deportacją ojca wraz z siedmiorgiem dzieci w okolice Archangielska. Na „posiłku” racje żywnościowe były tak małe, że głód był nieodłącznym towarzyszem naszej rodziny. Oboje rodzice musieli pracować, więc rodzeństwo (w wieku od półtora roku do 10 lat) pozostawało pod moją opieką. Porcja chleb na dziecko wynosiła 150 gramów, a było to podstawowe wyżywienie. Pracujący mogli kupić 900 gramów chleba dziennie, lecz pracować wolno było dopiero po ukończeniu 14 lat. Dlatego rodzice dodali mi dwa lata (dokumentów i tak żadnych nie zabraliśmy) i poszłam do korowania a następnie do cechowania drzewa, podczas gdy 10-letnia siostra przejęła opiekę nas pozostałym rodzeństwem.

Gdy w ZSSR tworzyła się Armia gen. W. Andersa, ojciec wstąpił do wojska, a matka z dziećmi miała szansę na wyjazd z nieludzkiej ziemi do Persji jako rodzina żołnierza.

Droga nasza wiodła przez Morze Kaspijskie do Pahlevi, Teheranu i Ahwazu. W Ahwazie ukończyłam pierwszą klasę gimnazjalną. Do drugiej uczęszczałam już w Kidugali w Tanganice; na dalsza naukę posłano mnie do internatu w gimnazjum i liceum humanistycznego w Lusace w Pld. Rodezji (obecnie Zambia). Zamieszkałam w internacie. Silny wpływ wychowawczy na młodzież szkolną wywierało tam dobrze zorganizowane harcerstwo, prowadzone przez instruktorów-oficerów przysłanych z Bliskiego Wschodu. Dosłużyłam się funkcji drużynowej i stopnia wędrowniczki.

Po wojnie ojciec zdecydował się wrócić do Polski ze względu na możliwość edukacji dzieci. Jako inwalida wojenny (z wojny polsko-bolszewickiej) miał na Zachodzie małe szanse utrzymania licznej rodziny. Wróciliśmy do Polski w sierpniu 1947 r. ja ze świeżo otrzymanym świadectwem maturalnym, trafiłam na początek roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Tam ukończyłam historię, a jako przedmioty poboczne studiowałam socjologie i polonistykę. Na ostatnich dwóch latach studiów pracowałam jako asystentka w Muzeum Historycznym miasta Krakowa. W roku 1952 ze względu na zamążpójście przeniosłam się do Warszawy, gdzie wkrótce otrzymałam asystenturę w Instytucie Historii PAN. Tam zajmowałam się bibliografią historii Polski XIX wieku, publikowałam prace o nauczycielach szkół elementarnych i profesorach uczelni w Królestwie Polskim, a także opracowałam szereg życiorysów kupców, przemysłowców i wybitnych rzemieślników w XIX wieku dla Polskiego Słownika Biograficznego.

W roku 1968 mój mąż, Aleksander Matejko, został zaproszony na wykłady do nowo utworzonego Uniwersytetu Zambii w Lusace. Dołączyłam do niego wraz z córką na jesieni 1968 r, nie przypuszczając, że wrócę do Polski dopiero po przeszło dwudziestu latach i to na krótką wizytę.

W styczniu 1970 roku przybyliśmy do Kanady, gdzie mąż otrzymał pracę na Uniwersytecie Alberty. Szanse uzyskania pracy w moim zawodzie były znikome, ale nie chciałam z góry rezygnować. Zapisałam się na studia historii Kanady na Uniwersytecie Albertańskim i przez dwa lata starałam się uzupełnić moją wiedzę o źródłach historycznych do dziejów prowincji preryjnych, o problemach imigracji i sprawach etnicznych. Równocześnie gromadziłam materiały o Polakach w Albercie. Jeździłam (na własny koszt) na polskie farmy, nieraz bardzo odległe, robiłam wywiady z pionierami, wolne chwile spędzałam w bibliotekach i w archiwach. Materiały wykorzystywałam do szeregu artykułów a „Związkowcu” a potem do książki Polish Settlers in Alberta (Toronto 1979r.)

Zaraz po osiedleniu się w Edmontonie zorientowałam się wraz z mężem, że mimo obecności kilkunastu polskich profesorów i bibliotekarzy, na tutejszym Uniwersytecie brakuje regularnych spotkań i akcji odczytowej po polsku. Okazją do zorganizowania pierwszego takiego spotkania (po naszym przybyciu) był przyjazd prof. filozofii ze Szwajcarii – ojca Innocentego Bocheńskiego. Udało się namówić sławnego gościa do spotkania z Polonią. Potem do akcji organizowania odczytów dołączyli profesorowie Konstanty Kowalewski i Czesław Rodkiewicz, z którymi założyliśmy Towarzystwo Kultury Polskiej w Edmontonie. Już w grudniu 1970r. powstał komitet organizacyjny Towarzystwa.

W zimie 1970/1971 zaproszono mnie do współpracy w przygotowaniu wystawy „Polish Canadians and Their Heritage”, zainicjowanej przez Kongres Polonii Kanadyjskiej. Nadzór nad stroną artystyczną wystawy przejęła profesor Maria Kosińska, mnie przypadł nadzór naukowy od strony historycznej i opracowanie katalogu wystawy. W roku 1973 przygotowałam w Edmontonie wystawę „Mikołaj Kopernik” i tak do ostatnich lat… Zawsze jest coś, co się dzieje, w czym lubię uczestniczyć.

Józef Lenik

 

Źródło: Kulisy Polonii nr 106 13 VI 1992